10/26/2012

Po co komu blog?


                                        Zdjęcie zaczerpnięte z/Photo from: http://twisted-musings.com


W epoce blogowej dominacji i stapiania się świata rzeczywistego z wirtualnym, po wejściu na tą stronę może nasunąć się pytanie: Po co kolejny ślad obecności pozostawiony w internecie? 
Pomysł na powstanie niniejszego bloga powstał po wielu rozmyślaniach i poszukiwaniach. W trakcie powolnego wychodzenia z okowów studenckiego życia, poznawania ludzi, rozkoszowania się ostatnimi pięcioma latami, w których jest nam dane posiadać status studenta, który część z nas wyzwala z presji znalezienia pracy (dzięki Ci, mamo!), a drugą część łechce łatwiejszym znalezieniem pracy i skuszeniem pracodawcy ulgami podatkowymi, które uzyska poprzez zatrudnienie studenta, przychodzi ten moment kiedy nasze wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa zostaje zakłócone przez wizję rychłego skończenia studiów i znalezienia satysfakcjonującej pracy w swoim zawodzie. 
Dodatkowe dystraktory, niewątpliwie, napływają masowo od większości otoczenia, które jest święcie przekonane o tym, że:
  1. Psychologia nie jest nauką, jest jedynie próbą uwięzienia towarzyszących nam na co dzień zjawisk w sztywne, pseudonaukowe definicje.
  2. Psycholog za dużo popytu nie ma, bo kto jest na tyle odważny, by pójść na wizytę do gabinetu w środku miasta, w którym za każdym rogiem czyha ktoś znajomy (chyba, że jest to wizyta wieczorową porą, co daje możliwość skrycia się pod ciemnym kapturem i niepostrzeżonego przemknięcia się). "Przecież wiadomo, że do psychologa same czubki chodzą" (pewnie dla większości z Was nie jest ten typ myślenia zaskakujący, zwłaszcza, że sam przytoczony cytat jest prawdziwym, co potwierdza niejako jego występowanie)
  3. "Przecież wiadomo, że jak ktoś ma problem ze sobą to idzie na psychologię"- zatem nastawiony jest głównie na pomaganie samemu sobie, nie innym (co śmieszniejsze, rzeczywiście odsetek studentów z szeroko pojętymi problemami psychologicznymi, odnotowuje się jako wyższy w porównaniu do innych kierunków, co jednak nie uprawnia do tego typu myślenia. Bo czy ktoś, kto ma notoryczne problemy z uzębieniem, idzie na stomatologię?)
  4. Co roku, ilość studentów dzierżących radośnie dyplom psychologa jest bardzo duża. Tak duża, że wyklucza znalezienie pracy w swoim zawodzie i część z nich jest zmuszona (mniej radośnie) pracować w innych usługach- głównie gastronomicznych lub w sprzedaży (czyt. sprzedając ubrania w H&Mie).

Można zatem stwierdzić, że blog jest próbą nie tylko uspokojenia samej siebie (choć niewątpliwie egoistycznych zapędów także nie można wykluczyć), ale także rzeszy innych, znajdujących się w pokrewnej sytuacji.
Być może komuś w jakiś sposób pomoże, zaspokoi ciekawość poznawczą, zainteresuje, zainspiruje lub wcale nie obejdzie.
Zapraszam do lektury. 

2 komentarze:

  1. To be or not to be... coraz więcej lat z psychologią i coraz więcej pytań ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że zdecydowałaś się na opisanie wątpliwości jakie towarzyszą wszystkim studentom Twojej dziedziny. Nie podchodzisz do wszystkiego co związane z psychologią totalnie bezkrytycznie, dlatego ten blog będzie prawdziwą i autentyczną perełką.:) Obie notki przeczytałam i zapowiada się świetnie. Aha i chciałabym pochwalić za dbałość o szatę graficzną, interpunkcje i zręczność redaktorską. Te wymienione czynniki ( i pewnie jeszcze inne o których jeszcze nie wiem) składają się na nieźle zapowiadający się blog. Trzymam kciuki i twórz dalej! Good luck!

    OdpowiedzUsuń