12/18/2012

Śmiech po końcu świata

Zdjęcie z/ Photo from: http://oasisbiblico.com

Na pewno słyszeliście (chyba, że stronicie od telewizora, komputera, radia, gazet i większych zbiorowisk- choć i wtedy nie dałabym na to gwarancji). Jeszcze tylko trzy dni i znikamy z powierzchni Ziemi. Wieści o tych drastycznych wydarzeniach już nieraz obiegały świat. Jednak ten koniec świata jest chyba jednym z najgłośniejszych i najhuczniej obchodzonych. Dlaczego? Zakończenie cyklu trwającego, według majańskiego systemu, 5125 lat, prowadzi do przebiegunowania Ziemi. Co to oznacza w praktyce? Bałtyk i inne morza/oceany zalewające miasta, anomalie grawitacyjne i inne apokaliptyczne zjawiska. Pomimo zapewnień NASA, że nasza planeta jest naprawdę spoko, skoro radzi sobie z wielkim powodzeniem od czterech miliardów lat (pomimo tego, że niemalże od samych początków dajemy jej nieźle popalić), media nadal podsycają nastroje społeczne. 
Ten temat wywołał u mnie nieco inny rodzaj rozmyślań. Mianowicie, jeżeli rzeczywiście kiedyś miałoby to nastąpić- lub nawet nie sam koniec świata, ale koniec naszych jednostkowych żyć- co byście chcieli zrobić?
Pojechać tam, gdzie zawsze chcieliście, ale nie było na to nigdy czasu i pieniędzy? Zrobić coś szalonego? Czy zwolnić, napić się gorącej kawy i włączyć ulubioną muzykę? Wolelibyście w naprędce zrobić przyspieszony kurs życia i zrealizować choć część ze swoich marzeń w przyspieszonym tempie czy pójść w stronę odwrotną- włączyć "slow motion", rozkoszować się w chwilą i po prostu Być, obecnie i świadomie- pierwszy raz od dłuższego czasu?
Przeżyliśmy już tysiące końców świata. I my, i ci przed nami, ci, co po nas także zapewne przeżyją niejeden. Pomimo całej rozdmuchanej otoczki, wydobyłam małą drobnostkę na światło dzienne- po pierwsze, jeszcze mam tyle do zrobienia! Tysiące zamiarów, pomysłów i pragnień, które ciągle odkładam na półkę. Szkoda, że doba ma tylko 24 godziny, bo jedno życie to chyba za mało. A po drugie, cieszę się, że już wiem z kim chciałabym spędzić koniec świata, jeśli miałby nastąpić.
 A Wy? :)  

1 komentarz:

  1. Kurde patrz! Miałam w piątek wznieść toast za koniec świata i cholera zapomniałam :P W sumie nie miałabym nic przeciwko, gdyby koniec świata nastąpił w piątek, gdy przebywałam w tak doborowym towarzystwie :P:D
    Następny koniec świata gdzieś koło 2030 roku (tak słyszałam), więc zanim przeżyjesz z tym ktośiem koniec świata, zacznij od bezstresowych i radosnych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń